W opinii wielu Konferencja Monachijska i wystąpienia przedstawicieli USA zwiastują Nowy Porządek Świata. W rzeczywistości USA grają o zachowanie Starego Porządku, tego, w którym to USA jest jedynym mocarstwem światowym. Nie dla wszystkich jest jednak jasne, że w planie zachowania status quo (oczywiście tylko w części dotyczącej USA) i Rosja i Europa mają do odegrania swoje role. Warto przyjrzeć się bliżej tym planom.
Zanim przejdziemy do analizy sedna planów administracji USA pod przewodnictwem Trumpa warto krótko przeanalizować pozycje i strategiczne cele najważniejszych graczy, czyli Chin i USA.
O co grają Chiny?
Kolejne 5000 lat = jedna państwowość chińska
Dążenie Chin do zjednoczenia z Tajwanem wynika z głęboko zakorzenionej idei jedności narodowej oraz wielowiekowej tradycji państwowości, sięgającej ponad 5 000 lat. Historia Chin to okresy jedności i rozbicia, a współczesna narracja Komunistycznej Partii Chin (KPCh) odwołuje się do dziejów cesarstwa i konfucjańskiej koncepcji harmonii jako fundamentu silnego państwa. Wielokrotne okresy rozbicia (np. Epoka Walczących Królestw, rozpad dynastii Han czy chaos po upadku dynastii Tang) kończyły się zawsze procesem ponownego scalenia kraju. KPCh odwołuje się do tego schematu, twierdząc, że podział Chin jest tymczasowy, a zjednoczenie nieuniknione.
KPCh uważa odzyskanie Tajwanu za dziejową konieczność. I choć Chiny stosują wobec Tajwanu strategię nacisków politycznych, ekonomicznych i wojskowych i unikają bezpośredniego konfliktu, to jednak stopniowo ograniczają przestrzeń międzynarodową Tajwanu, zmuszając kraje do uznawania zasady „jednych Chin”. W ostatnich latach Pekin nasilił też działania militarne wokół wyspy, sugerując, że zjednoczenie może nastąpić również siłą, jeśli inne środki zawiodą.
Dla KPCh utrata Tajwanu oznaczałaby porażkę w dążeniu do pełnej jedności narodu chińskiego, co mogłoby podważyć autorytet partii. Tajwan jest również kluczowy strategicznie – jego kontrola daje Chinom regionalną przewagę nad USA i zabezpiecza interesy w rejonie Pacyfiku. Z perspektywy historycznej i ideologicznej Pekin nie może pozwolić na utrwalenie niepodległości Tajwanu, ponieważ sprzeczne jest to z fundamentami chińskiej polityki.
Pekin postrzega zjednoczenie jako sprawę narodowego honoru i stabilności wewnętrznej, a z perspektywy długoterminowej uznaje zjednoczenie za nieuniknione. Punkt ten jest również niezbędny do osiągnięcia pozostałych dwóch celów strategicznych: bezpieczeństwa zewnętrznego, dzięki pozycji mocarstwa regionalnego z silnymi więziami globalnymi oraz bezpieczeństwa wewnętrznego, w którym jedność terytorium i narodu nie podlegają negocjacjom, a osiągane są przez zerową tolerancję dla ruchów separatystycznych oraz zapewnienie dobrobytu i postępu.
Bezpieczeństwo zewnętrzne = mocarstwo regionalne i więzi globalne
Mocarstwo regionalne
Chiny dążą do zapewnienia sobie bezpieczeństwa zewnętrznego poprzez budowę pozycji mocarstwa regionalnego i silne więzi globalne. Strategia ta opiera się na dwóch kluczowych filarach: rozwoju militarnym i geostrategicznym oraz Inicjatywie Pasa i Szlaku (BRI). Oba te elementy wzajemnie się uzupełniają, tworząc warunki do ochrony interesów Chin oraz ograniczania wpływów innych mocarstw, zwłaszcza USA.
Chiny przez dekady modernizowały swoje siły zbrojne, dążąc do zwiększenia zdolności projekcji siły oraz zapewnienia dominacji w regionie Azji-Pacyfiku. Pekin konsekwentnie inwestuje w nowoczesne lotniskowce, niszczyciele oraz flotę podwodną, aby zwiększyć swoją zdolność do kontrolowania Morza Południowochińskiego i Oceanu Spokojnego. Siły Powietrzne ChRL rozwijają myśliwce piątej generacji (J-20) i systemy obrony powietrznej, co ma na celu odstraszanie USA i ich sojuszników.
Chiny militaryzują sztuczne wyspy, budując tam bazy wojskowe, lotniska i systemy obrony rakietowej. Jest to kluczowy obszar, przez który przebiegają szlaki handlowe o strategicznym znaczeniu.
Pekin rozwija też technologie cybernetyczne, sztuczną inteligencję oraz zdolności wojny informacyjnej, co pozwala na prowadzenie nowoczesnych działań ofensywnych i defensywnych. Program kosmiczny Chin obejmuje budowę stacji kosmicznych, misje na Księżyc i Marsa, a także rozwój systemów satelitarnych, co ma kluczowe znaczenie dla globalnej strategii militarnej.
Chiny posiadają bazy wojskowe poza swoim terytorium, np. w Dżibuti, a także współpracują wojskowo z państwami Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji. Długofalowym celem jest zabezpieczenie interesów gospodarczych i handlowych.
Globalne więzi
Chiny budują swoją pozycję nie tylko poprzez rozwój militarny, ale także poprzez ekspansję ekonomiczną i infrastrukturalną w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku (Belt and Road Initiative, BRI). Program ten, zainicjowany w 2013 r., zakłada budowę portów, dróg, kolei i inwestycji energetycznych w ponad 100 krajach.
Chiny inwestują miliardy dolarów w rozwój infrastruktury w Azji, Afryce i Europie, zacieśniając tym samym więzi ekonomiczne z krajami rozwijającymi się. Chiny przejęły też kontrolę nad strategicznymi portami, np. w Gwadarze (Pakistan), Hambantocie (Sri Lanka) czy Pireusie (Grecja). Porty te dzisiaj służą do celów handlowych, ale w przyszłości mogą ułatwić Chinom projekcję siły. Czy globalną projekcję siły? W chwili obecnej stwierdzenie to wydaje się nieco na wyrost.
BRI ma pozwolić też Chinom unikać zachodnich instytucji finansowych (np. Międzynarodowego Funduszu Walutowego), które mogą posłużyć do ograniczania ich roli, a co za tym idzie również wpływać na poziom bezpieczeństwa. Liczne inwestycje chińskie oraz promocja własnych systemów płatności i waluty (juana jako alternatywy dla dolara) wciąż jednak nie są na poziomie, który pozwalałby myśleć o pełnieniu roli globalnego mocarstwa. Przytłaczająca większość instytucji finansowych tego świata pozostaje pod kontrolą USA. Warto chociażby wspomnieć, że USA:
- mają moc jednostronnego blokowania decyzji MFW (16,5% głosów pozwala zablokować decyzje, które wymagają zebrania 85% głosów),
- wybierają prezesa Banku Światowego i mają przemożny wpływ na jego działanie,
- kontrolują system SWIFT,
- kontrolują 5 największych banków inwestycyjnych świata: JPMorgan Chase, Goldman Sachs, Citigroup, Bank of America, Morgan Stanley,
- kontrolują 3 największe fundusze inwestycyjne świata: BlackRock, Vanguard i State Street zarządzające aktywami o wartości 20 bilionów dolarów (te trzy fundusze kontrolują udziały w niemal wszystkich dużych korporacjach na świecie, w tym Apple, Microsoft, Google, Amazon, a także w globalnych bankach i firmach naftowych),
- poprzez 3 agencje Moody’s, S&P Global, Fitch kontrolują ocenę ryzyka większości krajów świata i korporacji i mogą manipulować ratingami krajów,
- dominują narrację w G7, a poprzez dominację w OECD promują zasady korzystne dla amerykańskich korporacji.
Bezpieczeństwo wewnętrzne = gospodarka i technologia
Chiny postrzegają bezpieczeństwo wewnętrzne jako jeden z kluczowych filarów przetrwania i rozwoju kraju. Stabilność polityczna, społeczna i ekonomiczna jest postrzegana jako fundament jedności narodowej oraz legitymizacji władzy Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Aby to osiągnąć, Pekin koncentruje się na dwóch kluczowych elementach: gospodarce gwarantującej dobrobyt oraz technologii jako surowcu przyszłości.
Od czasów reform Deng Xiaopinga (lata 80.) rozwój gospodarczy stał się głównym narzędziem budowania stabilności społecznej. KPCh zawarła z obywatelami nieformalny kontrakt: partia zapewnia wzrost gospodarczy i poprawę jakości życia, a społeczeństwo nie kwestionuje jej monopolu na władzę.
Historia Chin pokazuje, że gospodarcze załamania prowadziły do niepokojów społecznych, co władze traktują jako kluczowe zagrożenie. KPCh kontroluje politykę gospodarczą w taki sposób, aby:
- Utrzymać wysoki poziom zatrudnienia – kluczowe znaczenie ma rozwój sektora produkcyjnego i technologicznego, który absorbuje siłę roboczą.
- Zapewnić stabilny wzrost PKB – choć dynamika wzrostu spowolniła, Chiny nadal dążą do wzrostu na poziomie 4-5% rocznie, aby utrzymać dobrobyt społeczeństwa.
- Redukować nierówności – inicjatywy takie jak „wspólny dobrobyt” (共同富裕) mają na celu zmniejszenie przepaści między elitami a resztą społeczeństwa, zapobiegając destabilizacji.
Chiny stopniowo zmieniają swój model gospodarczy:
- Mniej zależności od eksportu – większy nacisk na konsumpcję wewnętrzną i rozwój rynku krajowego.
- Produkcja zaawansowanych technologii – odejście od taniej siły roboczej na rzecz wysokiej wartości dodanej (np. przemysł półprzewodników, AI, zielona energia).
Technologia jako „surowiec przyszłości”
Chiny uznały, że technologia jest kluczowa dla długoterminowego przetrwania i bezpieczeństwa wewnętrznego. Konflikt z USA i sankcje nałożone na Huawei czy SMIC pokazały Pekinowi, że uzależnienie od zachodnich dostawców jest ryzykiem strategicznym. Dlatego Chiny intensywnie rozwijają:
- Przemysł półprzewodników – miliardowe inwestycje w lokalnych producentów chipów.
- Sztuczną inteligencję – Chiny dążą do rozwoju AI jako kolejnej “big thing” z potencjałem do zmiany zasad gry.
- Autonomiczne systemy i Big Data – wykorzystywane zarówno w gospodarce, jak i do kontroli społeczeństwa.
Technologia służy nie tylko gospodarce, ale również utrzymaniu stabilności wewnętrznej. Kluczowe narzędzia to:
- System kredytu społecznego – monitorowanie obywateli pod kątem lojalności wobec systemu.
- Zaawansowany nadzór cyfrowy – rozbudowana sieć kamer, rozpoznawanie twarzy, analiza Big Data.
- Cenzura i kontrola Internetu – tzw. „Wielki Firewall” blokuje zagraniczne informacje i chroni narrację KPCh.
Jednocześnie aby uniknąć tzw. pułapki średniego dochodu, Chiny inwestują miliardy dolarów w:
- Zielone technologie (np. samochody elektryczne, energia odnawialna).
- Przemysł kosmiczny – eksploracja Księżyca i Marsa.
- Biotechnologię – rozwój farmacji, genetyki i medycyny przyszłości.
Połączenie gospodarki i technologii jako gwarancja jedności terytorialnej
KPCh buduje narrację, że jedność Chin jest nierozerwalnie związana z dobrobytem. Oznacza to, że:
- Ludność Chin kontynentalnych – jeśli gospodarka będzie prosperować, społeczeństwo nie będzie miało motywacji do podważania rządów partii.
- Regiony autonomiczne (np. Tybet, Xinjiang, Hongkong) – rozwój gospodarczy jest tam narzędziem kontroli (np. duże inwestycje w Xinjiangu mają zapobiec separatyzmowi Ujgurów).
- Tajwan – Pekin argumentuje, że integracja z Chinami zapewniłaby mieszkańcom wyspy wzrost gospodarczy (podobnie jak to miało miejsce w Hongkongu i Makau).
Chinom można przypisywać rozmaite motywacje, od regionalnych, aż po próbę budowy mocarstwa globalnego. Gdyby okazało się, że długoterminowym celem Chin jest budowa mocarstwa globalnego, to w jaki sposób kraj ten różni się w swoich dążeniach od USA? USA są mocarstwem globalnym i chcą taką pozycję zachować bez względu na koszty!
Warto zauważyć, że historia dowiodła, że USA dla zachowania swojej pozycji są gotowe na koszty, na które Chiny do tej pory się nie zdecydowały. Warto też zauważyć, że koszty, na które decyduje się USA, aby zachować swoją pozycję najczęściej ponoszone są przez inne kraje, a nie przez USA.
O co grają USA?
Status quo = mocarstwo globalne
Podczas gdy Chiny realizują strategię budowy mocarstwa regionalnego i ekspansji globalnej, Stany Zjednoczone dążą do utrzymania status quo, czyli swojej pozycji dominującego mocarstwa światowego. Amerykańska strategia koncentruje się na trzech kluczowych obszarach: militarnej przewadze globalnej, kontroli systemu gospodarczego i technologicznego (nowoczesny kolonializm) oraz sojuszach geopolitycznych.
Militarna dominacja i kontrola nad kluczowymi szlakami
Globalna projekcja siły. USA posiadają największe i najpotężniejsze siły zbrojne na świecie, a ich budżet obronny (ok. 800 mld USD rocznie) znacząco przewyższa wydatki czy to Chin, czy jakiegokolwiek innego państwa. Kluczowe elementy amerykańskiej dominacji militarnej to:
- Bazy wojskowe na całym świecie – USA utrzymują ok. 750 baz w ponad 80 krajach, co pozwala na zabezpieczanie interesów USA i dominację opartą o siłę.
- Siła floty – US Navy kontroluje kluczowe szlaki morskie, co daje Ameryce przewagę w globalnym handlu i utrudnia Chinom dostęp do strategicznych obszarów (np. Cieśniny Malakka).
- Przewaga technologiczna – USA inwestują w najnowocześniejsze technologie wojskowe, np. sztuczną inteligencję w obronności, broń hipersoniczną i systemy rakietowe nowej generacji.
Rywalizacja w regionie Indo-Pacyfiku. Stany Zjednoczone postrzegają Chiny jako główne zagrożenie dla swojego statusu, dlatego aktywnie przeciwstawiają się Chinom. Aby ograniczyć wzrost ich roli, USA:
- Wzmacniają sojusze wojskowe w Azji – np. AUKUS (Australia, Wielka Brytania, USA) oraz Quad (USA, Japonia, Indie, Australia).
- Zwiększają obecność wojskową na Morzu Południowochińskim, wysyłając okręty i lotniskowce w rejon Tajwanu.
- Wspierają Tajwan – sprzedaż broni i umacnianie relacji z Tajpej to część strategii hamowania wzrostu Chin, a nie sympatii między krajami.
Kontrola globalnego systemu gospodarczego i finansowego (nowoczesny kolonializm)
Hegemonia dolara. Stany Zjednoczone utrzymują przewagę ekonomiczną dzięki roli dolara jako głównej waluty rezerwowej świata. Dzięki temu:
- USA mogą łatwiej finansować swój dług, ponieważ inne kraje kupują amerykańskie obligacje. Dominacja na rynkach finansowych powoduje wysysanie kapitału z innych krajów i finansowanie rozwoju USA kosztem innych krajów. Budowa dominacji firm amerykańskich jedynie dzięki wielkości rynku wewnętrznego od dawna nie byłaby możliwa, gdyż rynek wewnętrzny jest zbyt mały, aby zapewnić Ameryce status globalnego mocarstwa. Warunkiem powodzenia tych korporacji jest nowoczesny kolonializm.
- Sankcje finansowe są skutecznym narzędziem nacisku – np. odcięcie Rosji od systemu SWIFT po inwazji na Ukrainę. Utrzymywanie systemu nacisku na każdy kraj, który mógłby zagrozić pozycji USA jest niezwykle skuteczną siłą, której USA używają na porządku dziennym. System ten jest używany względem konkurentów (Chiny, Rosja), jak i względem sojuszników (poprzez MFW, Bank Światowy, zasady OECD).
- Dolar kontroluje globalny handel surowcami, co utrudnia innym krajom uniezależnienie się od USA.
Utrzymanie przewagi korporacyjnej i technologicznej. Stany Zjednoczone aktywnie dążą do tego, aby amerykańskie korporacje pozostały dominującymi graczami w globalnej gospodarce. Kluczowe działania zapewniające ten stan to:
- Kolonializm gospodarczy – USA używają siły, nacisków formalnych i nieformalnych, aby chronić i wspomagać swoje inwestycje i interesy na całym świecie. Amerykańska administracja na porządku dziennym angażuje się w naciski na rządy w celu wymuszenia korzystnych decyzji dla firm z USA. Dysponuje też zinstytucjonalizowanymi narzędziami nacisku. Najważniejsze elementy tego systemu to:
- zasady OECD poprzez którą USA naciskają na zniżki w podatkach dla korporacji, co pozwala amerykańskim firmom płacić niższe podatki i inwestować swoje zyski na całym świecie. Dzięki regulacjom podatkowym w krajach rozwiniętych, takie firmy jak Google, Amazon czy Facebook mogą unikać płacenia dużych podatków w wielu krajach. Europa jest jednym z regionów najbardziej dotkniętych tymi regulacjami.
- kontrola nad kapitałem poprzez MFW i Bank Światowy, uzależniająca finansowanie od implementacji polityki wspierającej amerykańskie korporacje (np. głośne przejęcia firm z sektora utilities czy transportu w Ameryce Łacińskiej i Afryce).
- Ograniczanie dostępu do kluczowych technologii – np. sankcje na Huawei czy blokowanie eksportu zaawansowanych chipów, zarówno do krajów postrzeganych jako rywale (np. Chiny, Rosja), jak i sojusznicy (w tym gronie znajduje się Polska).
- Wspieranie amerykańskich firm – rządowe dotacje dla sektora półprzewodników i AI (np. ustawa CHIPS Act), inwestycje w sektory o silnym potencjale wzrostowym (np. Tesla).
- Blokowanie inwestycji – np. ograniczenia na zakup amerykańskich firm technologicznych przez Chiny.
Sojusze i wpływy geopolityczne
USA wykorzystują NATO jako główny mechanizm wpływu na Europę, zapewniając jednocześnie, że państwa UE pozostają w orbicie amerykańskich interesów.
- Po agresji Rosji na Ukrainę NATO się rozszerza (Finlandia, Szwecja), co wzmacnia amerykańską obecność wojskową w Europie.
- USA wpływają na politykę energetyczną UE, np. wypierając rosyjski gaz na rzecz LNG z USA.
- W tym kontekście podważanie statusu NATO przez Trumpa wydaje się być zagraniem taktycznym, mającym na celu wymuszenie większych wydatków na innych państwach. W rzeczywistości i te państwa i USA czerpią korzyści z funkcjonowania NATO. Jedynym powodem chęci wycofania się USA z NATO mogłoby być przekonanie, że interes tego państwa całkowicie leży w obszarze Pacyfiku, co w oczywisty sposób nie jest prawdą.
- Wydaje się też, że istniejące sojusze geopolityczne administracja Trumpa zdecydowała się gruntownie przebudować. Z silnymi partnerami na podstawie porozumień opartych o balans kompromisu i siły, a ze słabszymi partnerami w myśl zasady “dziel i rządź”. Wystąpienia przedstawicieli amerykańskiej administracji chociażby na konferencji bezpieczeństwa w Monachium wskazują, że USA zaliczają Europę do kategorii „partnerów słabszych”. Z czasem może się to okazać największym strategicznym błędem obecnej amerykańskiej administracji.
Utrzymanie dominacji w Ameryce Łacińskiej. USA od dawna traktują Amerykę Łacińską jako swoją „strefę wpływów” (doktryna Monroe), początkowo blokując ekspansję Europy, później Rosji, a teraz Chin na tym kontynencie. Doktryna ta wciąż jest obowiązująca w strategii USA, a administracja Trumpa w sposób bezpośredni pokazuje, że ma zamiar z niej korzystać, czego przykładem jest zgłaszanie roszczeń do kontroli Kanału Panamskiego.
Wspieranie „ładu liberalnego” jako narzędzie władzy. USA promują “ład liberalny” jako wartość uniwersalną, co służy jako narzędzie legitymizacji ich dominacji. Wspierając “ład liberalny” USA nie stronią od wojen, zamachów stanu, wojen handlowych i sankcji, które otwierały rynki dla amerykańskich korporacji. Jednocześnie nie sposób zauważyć, że w wyniku prowadzonych przez USA działań bardzo rzadko dochodziło do ustanowienia prawdziwego ładu liberalnego z rządami prawa, demokracją i ochroną praw człowieka.
Politykę taką należy uznać za wyjątkowo trwałą i niezależną od aktualnie funkcjonującej administracji w USA o czym świadczyć może lista przykładów:
- 1953 – Iran: USA obaliły demokratycznie wybranego premiera Mohammada Mosaddegha, który chciał nacjonalizować przemysł naftowy, co groziło utratą kontroli nad irańskimi złożami dla amerykńskich firm. W jego miejsce USA wsparły reżim szacha Mohammada Rezy Pahlaviego, który pozwalał amerykańskim korporacjom na dominację w sektorze ropy naftowej.
- 1954 – Gwatemala: rządzona przez prezydenta Jacobo Árbenz (1951–1954), który podjął reformy mające na celu nacjonalizację ziemi i ograniczenie wpływów amerykańskich korporacji, w tym amerykańskiej United Fruit Company, która posiadała ogromne plantacje bananów w Gwatemali. W odpowiedzi, USA, pod pretekstem walki z komunizmem, przeprowadziły operację PBSUCCESS, której celem było obalenie rządu Árbenza. Amerykańska CIA wspierała rebeliantów i organizowała zamach stanu. Po obaleniu Árbenza, rządy pro-amerykańskich dyktatorów sprawowały władzę przez wiele lat, a kraj pogrążył się w niedemokratycznych rządach, które były korzystne dla interesów amerykańskich firm, szczególnie w sektorze rolniczym.
- 1973 – Chile: USA wsparły zamach stanu Pinocheta, aby obalić lewicowy rząd Salvadora Allende, który promował politykę nacjonalizacji i zbliżał się do ZSRR. Po przewrocie, korporacje amerykańskie otrzymały szeroki dostęp do surowców naturalnych i innych zasobów w Chile.
- 2003 – Irak: Saddam Hussein był sojusznikiem USA w walce z Iranem w latach 80., jednak w latach 90. jego reżim stał się przeciwnikiem amerykańskiej dominacji na Bliskim Wschodzie. W 2003 roku pretekst do interwencji stanowiła rzekoma broń masowego rażenia. USA przeprowadziły wojnę w Iraku, obalając reżim Saddam Husseina. Argumenty o broni masowego rażenia okazały się nieprawdziwe, a celem była przede wszystkim kontrola nad irackimi zasobami ropy i zapewnienie amerykańskich wpływów na Bliskim Wschodzie. I chociaż nikt nie powinien żałować obalenia Husseina, Irak pogrążył się w wojnie domowej.
- Wojna handlowa z Chinami (2018-2020) miała na celu wymuszenie zmian w polityce handlowej Chin i dostęp do chińskiego rynku dla amerykańskich technologii i produktów. Działania te miały na celu ochronę amerykańskich firm, takich jak Apple, Tesla czy Intel, przed konkurencją z Chin.
Podsumowując, strategia USA opiera się na utrzymaniu status quo, czyli pozycji globalnego hegemona. Aby to osiągnąć, Stany Zjednoczone stosują dominację militarną, kontrolę nad systemem finansowym i technologicznym, a także naciski geopolityczne. Analiza przykładów historycznych pokazuje, że nowy porządek, ustanawiany przez USA, niemalże nigdy nie przynosił nic dobrego lokalnym społecznościom, co powinno stanowić ostrzeżenie w kontekście obecnie realizowanych planów przez administrację Trumpa.
Sama rywalizacja USA–Chiny nie jest tylko rywalizacją tylko o przewagę, ale starciem dwóch odmiennych wizji porządku światowego – amerykańskiego systemu hegemonicznego vs. chińskiego świata wielobiegunowego. Wynik tej rywalizacji zadecyduje o globalnym układzie sił w XXI wieku.
Interes narodowy ponad zasady
USA stosują podwójne standardy, broniąc swojej dominacji i jednocześnie blokując Chiny przed być może podążaniem tą samą ścieżką. Amerykańska strategia globalnej hegemonii opierała się przez dekady na tych samych metodach, które teraz są krytykowane, gdy próbuje je zastosować Pekin:
- Projekcja siły militarnej – USA utrzymują bazy na całym świecie i ingerują w sprawy innych państw (Irak, Afganistan, Libia). Chiny, choć nie prowadzą interwencji zbrojnych, są krytykowane za ekspansję na Morzu Południowochińskim i zwiększanie potencjału wojskowego.
- Wpływy gospodarcze – USA od dekad budowały swoją pozycję dzięki kontroli instytucji finansowych (MFW, Bank Światowy). Chiny tworzą alternatywny system ekonomiczny (AIIB, BRICS), co spotyka się z reakcją USA.
- Technologiczna dominacja – USA przez lata blokowały rozwój technologiczny innych krajów, a teraz sankcjonują Chiny, aby zatrzymać ich postęp w AI, 5G czy półprzewodnikach. Warto wspomnieć, że USA aktywnie blokują dostęp do nowoczesnych technologii również dla innych krajów, które nie mają potencjału zagrożenia potędze USA. Jednym z tych krajów jest Polska z ograniczonym dostępem do nowoczesnych chipów wykorzystywanych do rozwoju AI. Analiza listy krajów Tier 1 (brak ograniczeń w dostępie) i krajów Tier 2 (ograniczenia ilościowe) może też wskazywać, gdzie USA widzą podział stref wpływu pomiędzy USA a Rosję w Europie.
- Kontrola globalnych szlaków handlowych – USA traktują kontrolę nad kluczowymi trasami morskimi jako swoje prawo, ale sprzeciwiają się, gdy Chiny próbują zabezpieczyć własne interesy np. poprzez budowę portów i baz logistycznych.
- Sojusze i ingerencja w politykę innych krajów – USA od dekad ingerują w wewnętrzne sprawy państw (zmiany reżimów, kolorowe rewolucje), ale oskarżają Chiny o „agresywną dyplomację” i wpływanie na innych poprzez ekonomię.
W praktyce USA chcą utrzymać pozycję hegemona i nie dopuścić, by Chiny zmniejszyły dystans, nawet jeśli stosują podobne metody. Konflikt nie wynika z różnic ideologicznych, ale z twardej rywalizacji o globalną władzę – Ameryka walczy o utrzymanie status quo, a Chiny dążą do nowego świata, chociaż nie wiemy, czy nie widzą siebie w roli nowego hegemona. Prawda i etyka, prawo i zasady międzynarodowe, prawa człowieka czy prawo do samostanowienia narodów nie mają w tej grze istotnego znaczenia.
Warto w tym miejscu zauważyć, że USA w swojej historii zawsze były gotowe sięgnąć po wszelkie dostępne środki do osiągania swoich celów. Reguła ta obowiązywała bez względu na administrację aktualnie sprawującą władzę w USA. Ponownie pozostaje sięgnąć do źródeł historycznych.
1945 – Bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki – USA zrzuciły bomby atomowe na japońskie miasta, choć Japonia była już bliska kapitulacji. Wiele analiz wskazuje, że głównym celem tego ataku było zademonstrowanie siły wobec ZSRR i ustanowienie amerykańskiej dominacji w powojennym świecie.
1953 – Zamach stanu w Iranie – CIA obaliła demokratycznie wybranego premiera Mohammada Mosaddegha, który chciał znacjonalizować irańską ropę. W jego miejsce USA przywróciły prozachodniego szacha, co doprowadziło do późniejszej rewolucji islamskiej.
1954 – Zamach stanu w Gwatemali – CIA obaliła prezydenta Jacobo Árbenza, który prowadził reformy rolne przeciwko interesom amerykańskiej korporacji United Fruit Company.
1955–1975 – Wojna w Wietnamie – USA zaangażowały się w długotrwały konflikt, próbując powstrzymać komunistyczne siły Wietnamu Północnego. Stosowały masowe bombardowania (np. w Kambodży i Laosie) oraz brutalne metody, takie jak użycie napalmu i Agent Orange, co doprowadziło do ogromnych strat w ludności cywilnej.
1973 – Zamach stanu w Chile – CIA wsparła pucz wojskowy generała Pinocheta, który obalił demokratycznie wybranego prezydenta Salvadora Allende.
1983 – Inwazja na Grenadę – USA obaliły lewicowy rząd Maurice’a Bishopa, obawiając się wzrostu wpływów Kuby i ZSRR na Karaibach.
1989 – Inwazja na Panamę – USA obaliły prezydenta Panamy, Manuela Noriegę, oficjalnie pod pretekstem walki z narkotykami, choć wcześniej Noriega współpracował z CIA.
1991 – Wojna w Zatoce Perskiej – Po irackiej inwazji na Kuwejt USA poprowadziły międzynarodową koalicję przeciwko Saddamowi Husajnowi, co umocniło ich kontrolę nad Zatoką Perską.
2001 – Inwazja na Afganistan – USA obaliły rząd Talibów pod pretekstem wojny z terroryzmem po zamachach z 11 września 2001 r. Konflikt trwał 20 lat i zakończył się powrotem Talibów do władzy w 2021 roku.
2003 – Inwazja na Irak – USA, powołując się na fałszywe oskarżenia o broń masowego rażenia, obaliły Saddama Husajna. Wojna doprowadziła do chaosu, rozwoju ISIS i destabilizacji całego regionu.
2011 – Interwencja w Libii – USA wspólnie z NATO wsparły rebeliantów przeciwko Muammarowi Kaddafiemu, co doprowadziło do upadku jego rządu i chaosu w kraju, który trwa do dziś.
W miejscu tym warto przytoczyć słowa George’a Santayany „Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtórzenie.”
Rosja w planach strategicznych USA
USA nie mogą pozwolić, aby Rosja wsparła Chiny swoimi zasobami
Dla utrzymania dominacji USA nie mogą pozwolić, aby Rosja wsparła Chiny swoimi zasobami. Dlatego USA są zainteresowane, aby Rosja wyszła bez większego szwanku z wojny z Ukrainą oraz mogła osiągnąć swoje cele, jakim jest pozycja regionalnego mocarstwa i zachowanie swojej strefy wpływów.
Teza ta jest oczywiście sprzeczna z oficjalną narracją USA, ale nie trudno zauważyć jak często, amerykańska administracja stroniła od mówienia prawdy. Jednocześnie interesy USA i sposób ich realizacji pozostają niezmienne od blisko 80 lat!
Publicznie Stany Zjednoczone deklarują, że ich celem jest osłabienie Rosji, wspierając Ukrainę, nakładając sankcje i ograniczając dostęp Moskwy do technologii i rynków finansowych. Jednak z perspektywy globalnej rywalizacji USA–Chiny, nie da się nie zauważyć, że Waszyngton nie chce upadku Rosji, ponieważ mogłoby to oznaczać jej pełne uzależnienie od Pekinu.
Gdyby Rosja została zniszczona gospodarczo i militarnie, stałaby się wasalem Chin, dostarczając im surowców, technologii wojskowej i doświadczenia strategicznego. To byłby koszmar geopolityczny dla USA, bo powstałby silniejszy blok Pekin–Moskwa, trudniejszy do kontrolowania. USA będą starały się zapobiec temu scenariuszowi, w tym w trakcie negocjacji pokojowych w sprawie Ukrainy.
Rosja jako „regionalne mocarstwo” jest do zaakceptowania dla USA
Jeśli Rosja wyjdzie z wojny osłabiona, ale nie pokonana, pozostanie czynnikiem balansującym w Eurazji, co jest niezmiernie korzystne dla USA. W takim układzie:
- USA mogą skupić się na Chinach zamiast na konfrontacji z dwoma rywalami jednocześnie.
- Rosja nadal będzie kontrolować swoje surowce (ropa, gaz, metale ziem rzadkich), co ograniczy ich dostępność dla Chin.
- Rosja może posłużyć Waszyngtonowi, do utrzymania Europy w strefie wpływów USA poprzez uzależnienie jej od tanich surowców energetycznych i stopniowe doprowadzenie Europy do roli konsumenta amerykańskich dóbr.
USA grają na osłabienie Rosji, ale nie na jej upadek, z czego Putin musi sobie zdawać sprawę od początku konfliktu z Ukrainą. Obecna strategia USA wobec Rosji polega na:
- Wspieraniu Ukrainy, ale bez przesady – Ukraina dostaje pomoc, ale nie taką, która pozwoliłaby jej zwyciężyć (brak F-16, ATACMS na szeroką skalę, ograniczona liczba czołgów).
- Sankcjach, ale z lukami – np. ropa rosyjska nadal sprzedaje się na świecie (Indie, Chiny), a USA nie naciska na całkowitą izolację Moskwy. Sankcje nakładane przez administrację Bidena miały charakter “kapiący”, a każdorazowe ich wprowadzenie było głęboko ogłaszane medialnie pomimo ich ograniczonej rzeczywistej skali.
- Kontrolowaniu eskalacji – USA nie chcą upadku Rosji, który mógłby doprowadzić do chaosu i utraty kontroli nad jej arsenałem nuklearnym. W tym punkcie interes USA jest spójny z interesem społeczności międzynarodowej.
Jak USA przygotowują się do konfrontacji z Chinami?
USA rządzone przez administrację Trumpa oceniają, że na konfrontację z Chinami i powstrzymanie celów tego kraju mają dużo mniej czasu niż uważała administracja Bidena. Dlatego kluczowe dla USA jest zbudowanie odpowiedniej pozycji strategicznej, co obejmuje kilka kroków.
Zabezpieczenie Bliskiego Wschodu
Zabezpieczenie Bliskiego Wschodu jest jednym z kluczowych elementów amerykańskiej strategii geopolitycznej, a jego realizacja odbywa się poprzez wsparcie Izraela, który pełni rolę strategicznego sojusznika w regionie. USA, dbając o swoje interesy, rezerwują potencjał Izraela na ewentualne związywanie przeciwników, w tym Iranu. W tym kontekście, Ameryka stara się utrzymać Izrael jako silnego partnera, zaspokajając jego potrzeby obronne.
Jednym z kluczowych wyzwań wewnętrznych Izraela jest sytuacja mniejszości arabskiej, która stanowi znaczną część ludności tego państwa. Stąd zapewne testowanie jednego z pomysłów, czyli przesiedlania części Arabów z Izraela do innych państw, w tym potencjalnie do Arabii Saudyjskiej.
Rozdział Moskwy i Pekinu
Niezwykle ważnym strategicznym celem USA jest rozerwanie ewentualnego sojuszu Rosja–Chiny. Zawarcie pokoju z Ukrainą może:
- otworzyć Rosji drogę do normalizacji relacji (np. częściowe zniesienie sankcji w zamian za dystans wobec Chin),
- kusić Moskwę powrotem do Europy – np. poprzez umożliwienie jej ponownego powrotu do współpracy gospodarczej z Europą, zwłaszcza eksportu energii do Niemiec i innych krajów Europy.
USA nie chcą, aby Rosja przegrała całkowicie, bo to uczyniłoby ją wasalem Chin. Zamiast tego dążą do osłabienia Moskwy, ale przy zachowaniu jej jako odrębnego, niezależnego gracza, który w przyszłości może zostać użyty jako przeciwwaga dla Pekinu, a poprzez relacje gospodarcze może być zależny od USA. Stąd wynika obecna strategia: wojna ma zmęczyć Rosję, ale nie doprowadzić do jej upadku. Z tej strategii możemy wyciągnąć wnioski dla procesu pokojowego w Ukrainie.
Zakończenie wojny w Ukrainie i normalizacja stosunków z Rosją
Poprzez zawarcie szybkiego pokoju w Ukrainie Trump może dążyć do zerwania sojuszu na linii Moskwa-Pekin, który uważany jest za jedno z największych zagrożeń dla dominacji USA na świecie. Taki sojusz miałby potencjał do stanowienia nawet zagrożenia egzystencjalnego dla USA, nie dlatego, że Chiny z Rosją zdecydowałyby się na wojnę z USA. Wystarczy, że zagrożony zostanie system gospodarczy zbudowany przez USA, aby wewnętrzne napięcia w Ameryce doprowadziły do chaosu i upadku tego państwa. tego typu sytuację obserwowaliśmy w historii świata już wielokrotnie, gdy mocarstwo upada z powodów wewnętrznych. Najlepsze analogie stanowią Imperium Holenderskie oraz Imperium Brytyjskie, które pozwolę sobie opisać odrobinę później.
Jak zakończyć wojnę w Ukrainie i doprowadzić do normalizacji stosunków z Rosją?
Trump w obliczu przygotowań do najważniejszej bitwy nie może pozwolić sobie na długotrwały konflikt z Rosją, który będzie angażował USA w Europie. Niestety oznacza to presję osiągnięcia wyniku, co przekładać się będzie na większą gotowość do ustępstw ze strony USA. Dlatego należy przewidywać, że Trump będzie skłonny dać Putinowi to, o co zabiegał. Składają się na to głównie dwie kwestie.
Spełnienie żądań Moskwy co do jej strefy wpływów. Dlatego najbardziej prawdopodobnym planem dla Ukrainy jest:
- oddanie części terytorium Ukrainy Rosji,
- zapewnienie Rosji, że Ukraina nigdy nie wstąpi do NATO i pozostawienie jej w strefie wpływów Moskwy,
- poszanowanie wyłącznej strefy wpływów Rosji w kształcie jaki zdefiniuje Putin, co dla krajów środkowej Europy może oznaczać przekształcenie w strefę “neutralną”, “niczyją”, “graniczną”. To dla USA koszt, który prawdopodobnie warto ponieść. To tzw. “mniejsze zło”.
Moskwa bez wątpienia zdaje sobie już sprawę, że zawarcie pokoju w Ukrainie jest najbardziej potrzebne USA, później Ukrainie i Europie, a dopiero na końcu Rosji. Brak doprowadzenia do istotnego kryzysu w Moskwie przełoży się na wynik negocjacji. Za Moskwą przemawia też wysokie doświadczenie w polityce międzynarodowej Putina, którego najzwyczajniej brak Trumpowi i jego administracji na porównywalnym poziomie.
Kolejnym krokiem administracji Trumpa może być przywrócenie rynków zbytu dla rosyjskich surowców w Europie – w tym celu Trump poprzez członków swojej administracji, w tym Muska będzie grał na zmianę władz w Europie, które mogą się okazać oporne na tego typu kroki. Naciski zostaną położone zwłaszcza na Niemcy, gdzie już administracja amerykańska rozpoczęła wspieranie prawicowej Afd, jedynej partii gotowej na powrót do współpracy z Rosją.
Wszystko to ma na celu możliwie szybki powrót do współpracy Rosji i Europy, zwłaszcza w dziedzinie surowców energetycznych. Niemcy zmagające się ze stagnacją gospodarczą spowodowaną m.in. brakiem dostępu do taniej energii z Rosji stały się miękkim podbrzuszem Europy, w które USA mogą łatwo uderzyć.
Do dyspozycji są też media społecznościowe, które właśnie otrzymały jasny sygnał, że manipulowanie wynikami wyborów nie jest postrzegane jako problem. TikTok uniknął kar, platforma X należy do Muska, który nie boi się ingerować w wewnętrzne procesy państw, a inne media społecznościowe otrzymały jasny sygnał, że zasady walki z dezinformacją, manipulacją itp. przestały obowiązywać w takim kształcie jak do niedawna.
Długoterminowe wzmocnienie fundamentów USA
Administracja Trumpa zdaje się rozumieć, że potencjał ludzki i zasobowy Stanów Zjednoczonych jest zbyt ograniczony, aby zapewnić im utrzymanie roli globalnego hegemona w XXI wieku. USA stanowią zaledwie 4,26% światowej populacji i posiadają jedynie niewielką część światowych zasobów. USA w sposób permanentny wydają więcej niż zarabiają, a zmiana tej sytuacji jest niemożliwa z kilku powodów, które były już przyczyną upadków imperiów.
Dlaczego to konieczne?
Imperium Holenderskie: Holandia w XVII i XVIII wieku była jednym z najpotężniejszych państw na świecie, zdominowała handel międzynarodowy, posiadała liczne kolonie, a jej flota handlowa była niezrównana. Przesadne wydatki militarno-administracyjne (rozbudowana flota wojenna, liczne kolonie) powodowały, że wydatki zaczęły przewyższać przychody z handlu i kolonii i brak zrównoważenia budżetu. Sięgano po dług publiczny do finansowania wojen i administracji, co zwiększało zadłużenie, które stawało się niemożliwe do obsłużenia. Dodruk pieniądza powodował inflację i deprecjację guldena. Gwałtowny spadek wartości guldena holenderskiego doprowadził do utraty statusu imperium na rzecz Brytyjczyków.
Imperium Brytyjskie: Brytyjskie Imperium przez ponad 100 lat było największym imperium kolonialnym na świecie. Jednak podobnie jak Holandia, Wielka Brytania zmagała się z problemami finansowymi, które w dużej mierze przyczyniły się do upadku jej dominacji. Wielka Brytania przez większą część XIX i XX wieku angażowała się w liczne wojny. Po wojnach brytyjska gospodarka była nadmiernie zadłużona, a kraj nie miał wystarczających zasobów, by spłacić rosnący dług. Liczne kolonie wymagały ogromnych inwestycji w infrastrukturę, administrację, oraz obronność. Utrzymywanie armii, floty wojennej i systemu kolonialnego stało się coraz droższe i nieopłacalne. Po I wojnie światowej Wielka Brytania była jednym z najbardziej zadłużonych państw na świecie i pożyczała ogromne sumy od innych państw, w tym od Stanów Zjednoczonych. Po II wojnie światowej, dług publiczny wzrósł do rozmiarów, gdy spłata zobowiązań stała się niemożliwa. Funt brytyjski stracił na wartości w wyniku kryzysów finansowych i inflacji, a gospodarka znalazła się w stanie recesji. Brytyjska dominacja w światowej gospodarce została zastąpiona przez Stany Zjednoczone i ZSRR.
Uważny czytelnik zauważy wiele analogii pomiędzy historią tych imperiów, a obecną sytuacją USA:
- gigantyczne wydatki militarne (14,7 biliona dolarów w 20 lat pomiędzy 2001 a 2021 rokiem),
- dramatyczny wzrost długu publicznego (36,22 biliona dolarów długu publicznego w USA w lutym 2025 roku),
- stałe finansowanie deficytu pożyczkami i kapitałem zagranicznym, w tym wysysanym z “kolonii”.
Czy możliwe jest, że administracja USA nie zauważa tych analogii? Wielu ekonomistów podkreśla, że dług publiczny USA (ok. 125% PKB) jest na bezpiecznym poziomie jak na państwo pełniące rolę globalnego lidera gospodarczego i finansowego. Jednakże w przypadku ewentualnej konfrontacji z Chinami łatwo wyobrazić sobie, że dług ten może urosnąć w krótkim czasie do poziomu niemożliwego do udźwignięcia. Bez względu na to czy zwiększone wydatki będą musiały być poniesione w związku z konfrontacją militarną czy w sferze technologicznej, gospodarczej itp.
Jak więc USA mogą zapobiec losowi jaki spotkał Imperium Holenderskie czy Brytyjskie?
Administracja Trumpa wydaje się rozumieć problem i może podjąć kilka działań, a niektóre z nich wydaje się, że weszły w fazę realizacji.
- Próba dramatycznego zmniejszenia wydatków federalnych. Działania te prowadzone przez Muska wydają się nie mieć przesadnie zorganizowanego charakteru i są w dużej mierze robione z użyciem brzytwy. Koszty społeczne nie mają znaczenia, bo Biały Dom uznał, że sprawa jest niezwykle pilna. Ważne jest osiągnięcie celu bez względu na koszty.
- Utrzymanie Europy w systemie kolonialnym USA – Europa jest ważnym ogniwem utrzymania potęgi USA na wielu poziomach. Politycznie, Europa, która dostarczyła większe wsparcie dla Ukrainy niż USA okazuje się być całkowicie nic nie znacząca i wykluczana z negocjacji pokojowych. Wszelkie zasługi trafiły do USA, gdyż dla USA Europa jest przede wszystkim dostawcą kapitału do finansowania działań i gospodarki USA, która od lat zmaga się ze strukturalną słabością. Bez systemu kolonialnego wysysania kapitału z Europy (nie tylko z Europy oczywiście) USA już dawno nie mogłyby pełnić roli gospodarczego hegemona. Chociaż bilans handlowy USA jest na minusie z Europą, to bilans przepływów finansowych jest zdecydowanie na korzyść USA. Duża część oszczędności europejskich obywateli trafia poprzez system finansowy do gospodarki USA, wspierając rozwój wielkich korporacji w USA i całego rynku kapitałowego. Jednocześnie wyssanie kapitału z Europu powoduje, że cały ten region stracił możliwość rozwijania ambitnych projektów, które dawałyby szansę na niezależność. To sprawia, że mimo deficytu w bilansie handlowym, USA nadal utrzymują silną pozycję gospodarczą i finansową na świecie.
- Kontrola nad strategicznymi punktami – podważenie statusu Kanału Panamskiego to tylko początek ambitnego planu Trumpa. Kontrola nad kluczowymi lokalizacjami na mapie świata jest dla USA absolutnie niezbędna do utrzymania swojej hegemonii, a wkrótce możemy być świadkami kolejnych kroków zmierzających do kwestionowania obecnego porządku światowego. Każde takie działanie wymaga kosztów i stanowi błędne koło. Tego typu działania jedynie odsuwają w czasie moment, gdy system stanie się niewydolny, ale krótkoterminowo mogą wydawać się racjonalne.
- Zmniejszenie kosztów produkcji – poprzez zapewnienie USA dostępu do tańszej energii, co pozwoli kupić trochę czasu. Mało prawdopodobne jest, że administracja Trumpa nie wierzy w ocieplenie klimatu. Po prostu skutki spalania paliw kopalnych dla planety uznano za mniej ważne niż los USA. Przypomina to podejście Rosji, w której spora część elit podziela pogląd, że świat bez Rosji to gorszy scenariusz niż brak świata.
- Długoterminowe wzmocnienie fundamentów USA – największym wyzwaniem dla USA jest jednak niedostateczny potencjał ludzki i zasobowy Stanów Zjednoczonych, aby zapewnić im utrzymanie roli globalnego hegemona, szczególnie w kontekście świata XXI wieku. USA stanowią zaledwie 4,26% światowej populacji i ograniczone zasoby naturalne. W odpowiedzi na te wyzwanie, administracja USA pod przewodnictwem Donalda Trumpa być może zaczęła kwestionować niektóre fundamentalne elementy światowego porządku, z zamiarem ich przekształcenia w celu zabezpieczenia dominacji Stanów Zjednoczonych. Być może te tezy okażą się nietrafne, ale liczba strategicznych wyborów jakie mają USA jest ograniczona, dlatego warto wziąć je pod uwagę:
- Przejęcie Grenlandii – ze względu na jej strategiczne znaczenie militarne oraz bogate zasoby naturalne, które mogą wzmocnić potencjał USA.
- Zdominowanie Kanady – poprzez destabilizowanie fundamentów gospodarczych tego kraju, co w przypadku głębokiego osłabienia, mogłoby umożliwić jego przyłączenie do USA.
W połączeniu z przejęciem Grenlandii pozwoliłoby to USA stworzyć największy kraj świata pod względem powierzchni (21,95 miliona km²), który byłby równie potężny pod względem dostępnych zasobów naturalnych. Zwiększyłby w ten sposób również potencjał ludzki jednocześnie nie ryzykując napięć, które powoduje zwiększanie go przez imigrację z Ameryki Łacińskiej.
Potęga ponad głowami
Abstrahując od trafności powyższych tez doświadczenie uczy, że w historii świata to zawsze potęgi gospodarcze, polityczne i militarne kształtowały porządek międzynarodowy, często ponad głowami mniejszych państw i narodów. Z ich punktu widzenia nie ma racjonalnego uzasadnienia, dlaczego nie miałyby tego robić – to one posiadają zasoby, zdolności i siłę, by narzucać warunki innym. Państwa o dominującej sile decydują o zasadach, które kształtują losy mniejszych krajów. Przykładem mogą być liczne interwencje, polityki, a także układy, które mniejsze narody musiały zaakceptować, by utrzymać swoje istnienie lub jakąś formę suwerenności. Przed losem takim staje właśnie Ukraina.
Jednak, choć potęgi gospodarcze i militarne mogą narzucać swoją wolę, nie są one wolne od wewnętrznych problemów, które mogą prowadzić do ich upadku. Im bardziej rozwinięte i rozbudowane są struktury tych potęg, tym większe ryzyko, że będą musiały stawić czoła wewnętrznym wyzwaniom, które ostatecznie zmienią bieg ich historii.
W działaniach administracji Trumpa wydaje się widać świadomość nadciągających wyzwań i to nie tylko tych związanych z rywalizacją z Chinami. Wydaje się też, że jest ona zdeterminowana aktywnie przeciwdziałać procesom, które mogą doprowadzić USA do utraty pozycji. Historia uczy nas, że USA gotowe są sięgać po wszystkie dostępne metody utrzymania swojej pozycji i realizacji swoich strategicznych i partykularnych interesów. Europa musi się odnaleźć w tym świecie.
Opcje strategiczne dla Europy
Strategicznych opcji dla Europy jest wiele. Jej patchworkowość znacznie utrudnia proces decyzyjny i wydłuża go. W samej Europie i Unii Europejskiej drzemie jednak potencjał ludzki większy od potencjału USA, a to ta wartość będzie surowcem przyszłości. Europa, która nie docenia zasobów, które posiada (chociażby surowców na Grenlandii) musi się skonsolidować i wypracować strategię zapewnienia sobie przyszłości. I wbrew pozorom to właśnie decyzje Europy mogą zdecydować czy USA pozostaną światowym hegemonem. Warto zarysować kilka scenariuszy strategicznych.
- Autonomia strategiczna i samodzielność. Europa mogłaby podjąć próbę uniezależnienia się od wpływów USA i stać się trzecią siłą obok Chin i Stanów Zjednoczonych. Wymagałoby to:
- rozwoju własnych sił zbrojnych – stworzenia europejskiej armii niezależnej od NATO oraz zwiększenia produkcji uzbrojenia i technologii obronnych,
- wzmocnienia przemysłu i technologii – zmniejszenia zależności od amerykańskich firm technologicznych oraz rozwijania własnych systemów w kluczowych sektorach (półprzewodniki, sztuczna inteligencja, energia),
- integracji energetycznej – zminimalizowania zależności od importu surowców spoza Europy (np. inwestycje w energetykę jądrową i odnawialne źródła energii).
- Korzyścią jest większa niezależność w polityce międzynarodowej, możliwość negocjacji na równych warunkach z USA, Chinami i Rosją. Zagrożenia obejmują wysokie koszty militarnej i technologicznej niezależności, konieczność reform w UE, potencjalne osłabienie NATO.
- Podważenie jednobiegunowego porządku świata i zbliżenie z Chinami, które nie stanowią dzisiaj bezpośredniego zagrożenia dla samej Europy, a docelowo mają szerokie możliwości strategicznego wpływania na Rosję – historycznego rywala Europy. Samo zagrożenie realizacji tego scenariusza daje Europie potencjał wpływania na politykę USA bardziej niż jakiekolwiek inne działanie. Nie tylko sojusz Moskwa-Pekin jest zagrożeniem dla pozycji mocarstwowej USA.
- Zwiększenie potencjału gospodarczego, politycznego, społecznego i militarnego Europy. Jakie Europa ma dostępne opcje w tej kwestii?
- Wciągnięcie Ukrainy w swoją strefę wpływów – dostęp do zasobów naturalnych Ukrainy, powierzchni umożliwiającej produkcję żywności, wspólny rynek i inwestycje oraz zwiększenie potencjału ludzkiego bez wątpienia przyniósłby korzyści dla obydwu stron. Jak jednak w takiej sytuacji zachowa się Rosja? Czy taki scenariusz należy w ogóle rozważać jako realny w obecnej sytuacji? Czy ograniczona skala korzyści uzasadnia podjęcie ryzyka? Czy geostrategicznie to nie jest jednak konieczność?
- Współpraca z Turcją – w tym kontekście warto się zastanowić co Europa może dać Turcji, a co Turcja Europie? Z perspektywy geopolitycznej i ekonomicznej współpraca pozostaje atrakcyjna dla obydwu stron, jednakże jeśli chodzi o wartości demokratyczne, prawa mniejszości i poszanowanie dla wolności obywatelskich dzisiaj Europa i Turcja wydają się wciąż odległe od siebie. Ściślejsza współpraca gospodarcza może okazać się jednak koniecznością, a nie tylko wyborem dla obydwu stron, jeśli Ukraina dostanie się w rosyjską strefę wpływów.
- Współpraca z Kanadą – dostępność opcji strategicznych dla Kandy jest bardzo ograniczona, a połączenie potencjałów Europy i Kanady przyniosłoby pewne korzyści obydwu stronom, ale raczej w długim terminie. Gdyby okazało się, że USA rzeczywiście chcą zakwestionować suwerenność Kanady wzmocnienie więzi mogłoby się okazać cenne dla obydwu stron. Dzisiaj jednak związki są zbyt słabe, aby brać ten scenariusz na poważnie.
- Sojusz z regionami wzrostu (strategia rozwoju), które zdecydują o zmianie ładu światowego w XXI wieku, takimi jak Afryka i inne Kraje Globalnego Południa. Procesy demograficzne są nieubłagane i żadne mocarstwo nie jest w stanie ich zmieniać, a XXI wiek dopiero się zaczął. Będzie to wiek Afryki, z którą Europa może zbudować sojusz pozwalający na pokojowe i wzajemnie korzystne egzystowanie. Żeby to się stało, należy zacząć już teraz. Pomimo niestabilności politycznej krajów Globalnego Południa, skali inwestycji oraz konieczności konkurencji, głównie z Chinami. Najgorszą opcją wydaje się nie podejmować żadnych kroków i akceptować status quo.
Dodaj komentarz